Taaaa...
W ostatnią niedzielę, przyniosłam do domu (ze łzami w oczach - na potrzeby Ślubnego), wystraszonego, spragnionego, okrutnie głodnego, maleńkiego kociaka. Z pomocą kilku zainteresowanych sąsiadów oraz właściciela auta, po całej nocy i upalnym dniu, kotek trafił w moje ręce. Ta chudziutka istotka, którą aż strach pogłaskać, bo to sama skóra i kości, z miejsca podbiła moje i Alicji serce. Ślubny na widok kota, orzekł, że mam napoić, nakarmić i odstawić w miejsce, z którego go zabrałam, ale po 2 godzinach, OCZYWIŚCIE zmienił zdanie.
No bo jak można, oprzeć się takiemu pyszczkowi?
Guzik |
Wg mnie, ma półtora miesiąca, więc urodził się w rok, po odejściu Asfalta. Jest jak on czarny, ale różni się zdecydowanie. Ma mniejsze uszy, krótszy ogonek, inny kształt pyszczka, białe kłaczki w uszach i kilka w okolicach krawata. Jest też bardzo pojętny i sprytny (co innego Asfalt w jego wieku - jeśli ktoś pamięta, to przez pewien czas, nazywaliśmy Asfalcika dupą wołową). Od razu załapał, o co chodzi z kuwetą!!!
A co na to Perła?
Moja śliczna i mądra Perlisia, może nie pierwszego dnia, ale zaakceptowała małego wypłosza. Jeśli mały zbytnio jej przeszkadza (jej ogon to świetna zabawka przecież), to albo odchodzi na bezpieczną odległość lub kładzie na jego łebku swoją łapę i mały wie, że ma nie przeginać. Ani razu na niego nie nasyczała, ani nawet nie napuszyła ogona. Pozwala mu koło siebie spać, a kiedy mały głośniej zamiauczy (no choćby wczoraj, jak zaczęłam sprzątać i mały darł się głośniej niż mój odkurzacz) leci sprawdzić, czy nie dzieje się mu krzywda i liże go uspakajająco.
Czy to cudo ma jakieś wady? Ma - jest strasznym sępem i głodomorem. Nie wiem, jak mam karmić oba koty, bo do tej pory, Perła (Asfalt też) była przyzwyczajona, że je, kiedy ma ochotę. W tej chwili oboje jadają osobno, bo Perle baaardzo smakuje jego żarcie (za dobra karma dla niej, nie chcę by jej jeszcze większe dupsko urosło), a on jest w stanie "zajeść" się na śmierć (zresztą, karma Perły jest odpowiednia do jej wieku i dla kotów sterylizowanych).
Kolejna wada, to to, że pochłania światło (nie, że w sensie jedzenia oczywiście), co widać na zdjęciach. Czarny kot, jest jak czarna dziura ;)
Mruczy zaraz po dotknięciu i tak głośno jak kosiarka |
Siedzę ze łzami w oczach i myślę co napisać ;)I chyba nic nie napiszę bo sama wiesz. Jest śliczny...prześliczny :)) Rozkoszuj się jego małością bo koty za szybko rosną.A Perła pewnie czuła się samotna i to będzie miłość sama zobaczysz. Będą spały razem lizały się po uszach i ganiały jak słonie po domu ;)Cieszę się bardzo..no i w końcu będziesz miała o czym pisać na blogu ;)
OdpowiedzUsuńps.
On mi wygląda na oną...wiesz na pewno, ze to kocurek? ;) :)))
Żabciu kochana
Usuń- Guzik jest tak słodki, że chce się go zjeść. Jeszcze się troszkę boi, nas olbrzymów, głośniejszych hałasów, ale i tak po TYLKO 3 dniach, jest ogromna poprawa.
- Perła chyba nie czuła się samotna. Przychodził do niej kawaler (ma teraz coś koło 8 miesięcy) z 2 notek temu i tu nie było tak różowo. Nie polubili się. A w tym przypadku, decydujące było chyba to, że to to takie małe i być może Perła matkuje Guzikowi a może to chemia? Przed chwilką właśnie, Perła umyła Guzika, który wstał po drzemce, a rano widziałam ich pierwszą gonitwę, gdzie to ona zainicjowała zabawę!
- to zdecydowanie chłopczyk! Jak Perła urodziła swoje dzieci, zaraz po porodzie trafnie oceniłam płeć wszystkich 4. I tu widać dokładnie 2 kuleczki ;)
Pozdrawiam Cię Żabciu i Twoją wesołą gromadkę!
Zapomniałam jeszcze dodać, że kiedy Ślubny wahał się, czy pozwolić mi zatrzymać małego (tu wyobraź sobie dramaturgię tej chwili - trzymam na rękach tego wypłosza, on cichutko popiskuje, mnie po policzkach lecą łzy, krtań ściśnięta przez emocje), mówię do niego:
UsuńAsfalt wrócił...
O matkobosko :)))Ryczę :p
OdpowiedzUsuńByłaś już u weta? Trza go odrobaczyć, to wiesz :))))
Ja taka kocia mama to o wszystkim myślę ;)
Wygłaskaj Perłę za to ciotkowanie i wycałuj Guzika po chudym brzuszku :)))
Wet to podstawa!
UsuńJa poszłam dalej i już postanowione, że w listopadzie polecą kuleczki ;)
No to podstawa ;) :))))
Usuńi kurde jak czytałam notkę to sie 3małam a jak przeczytałam komcie to beksa poszła aż Kuba patrzył co matka ryczy przy blogach ( ostatnio coraz częściej raz z żalu raz ze szczęścia innym razem ze wzruszenia )
OdpowiedzUsuńfajny ten kotecek ja też bym chciała drugiego ale Ramz bardzo źle zareagował na kotkę sąsiadki no i Paskud notabene nic nie robi przy kocie tylko żarcie przez net zamawia a tak się broni że weź ech dziady !
niech zdrowo rośnie "Guzik " fajnie nazwany :-)
Zmorko
Usuńwiem co masz na myśli. Rozumiem Twoją huśtawkę uczuć (Kurka)...
Wiesz co mówią (i ja mam na to dowód!), o dokoceniu starszego kota? Przygarnij mu maluszka!!! Też sądziłam (ba, ja się bałam tego bardziej, niż tego, że mąż naprawdę nie zgodzi się ponownie na 2 koty w domu), że Perła będzie go bić, syczeć i wyrywać mu te marne kłaki jakie posiada. I co?
Oj tam, oj tam. Ten Twój Paskud to jak mój Ślubny. Wielki maczo, po śmierci Asfalta gadał, że jak zdechnie Perła, to już więcej kotów w domu mieć nie bedziemy. I co?
Ślubny chciał go nazwać Asfalt, ale pokazałam mu miejsce na czole, gdzie się może puknąć. Najlepiej o ścianę i to kilka razy. Padła też propozycja Golfik, od auta z którego go wyjęłam, ale jakoś tak...nie teges. Wymyśliłam Guzik i reszcie się spodobało. Alicja teraz łazi za kotem i woła: Guzik prawda. A ja:
Guzik z pętelką? Nie - Guzik z Perłą :)
Fakt, dorosłe koty bardziej tolerują dzieci kocie. Jak błam DT to miałam takie maluszki na tymczasie. Słodkie toto takie, że zjeść się chce ;)I stare tolerują zaczepki, kąsanie po nogach i łapanie ogonów :)))
OdpowiedzUsuńPowiem Ci Żabencjo droga, że jest coraz lepiej! Perła jest dla niego bardziej wyrozumiała, niż była dla Asfalta. Ich wspólne zabawy/gonitwy to kupa śmiechu!!!
UsuńPrzecudny Guziczek!
OdpowiedzUsuńNa razie dużo pochłania,bo musi nadrobić braki,biedaczysko.Perła potrafi się zachować, mądra kotka, bo nasza to rysia miała od razu na dystans i żadne uczucia macierzyńskie się odezwały.
Dora
Usuńale on gdyby mógł, to pożarłby wszystko, co tylko się da. Apetyt ma wilczy. Ale, jak to bywa u zwierząt, które wiedzą co to głód, wychodzi z założenia, że teraz jak jest, to trzeba się najeść, bo za chwilę znowu mogę być głodny...
A Perłę chwalimy (kto nie lubi pochwał) i głasiamy, że się tak dobrze małym zajęła!
Przeuroczy!!!
OdpowiedzUsuńTo fakt!!!!!!
UsuńOstatnie zdjecie jest bardzo rozczulające, ukochaj koteczka od nas!
OdpowiedzUsuńOn cały jest rozczulający!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiesz? Cieszę się, że jesteś szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńCo tam u Was po tygodniu? ;)
Jak Guziczek?
Żabciu, Guzik ma sie świetnie. Po tygodniu u nas, zrobił sie wiekszy, cieższy i spokojniejszy. Już wie, że nie musi sie o siebie martwic, że nic mu tu nie grozi, a te wielkoludy (nasza 3) nie zrobią mu krzywdy. Ufa nam. Lubi sie bawic, podgryzac. Nadal ma wilczy apetyt. Uwielbia sie bawic z Perłą i sam z myszkami. Fajny z niego kociak!
UsuńDomagamy się zdjęć :))))
Usuńrudy Jonesy pozdrawia czarnego Guzika z dwiema pętelkami :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zamknełaś bloga, bo mimo, że zdążyłam zobaczyc fotki Twojego nowego rudzielca, to chetnie bym oglądała go nadal. A imie pasuje do niego IDEALNIE!!
Usuńa teraz jest z nami jeszcze bury Szczur :)
UsuńSłodki. A ja dalej okropnie tęsknie za moją kotką. Oglądam jej zdjęcia w schronisku i serce mi pęka ze smutku. Jezuuu jakie ona ma smutne oczy :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie odpisałam na sms-a, ale Młody dorwał mój telefon i mi nie powiedział że sms-a dostałam. Odczytałam go dopiero 3 tygodnie po..:D uznałam że nie ma sensu już odpisywać.
Pozdrawiam:)
Wróci do Ciebie...nie smuć się. One zawsze wracają, czasami w innym kolorze ;) Rozglądaj się. Jak wróci to poznasz ją od razu ;)
UsuńProblem w tym, ze nie zaufałabym już kotu:(
UsuńTrafiłaś na "nie tego" Czasami dzikie nie da się oswoić
UsuńTak podejrzewałam, że to Twoja kocica (skojarzyłam już dawno temu po dniu trafienia do schroniska i tekstowi, że nie lubi dzieci). Czytałaś opis pod jej zdjeciem? Rany, kto im pisze te teksty? I co pije lub pali ta osoba?
UsuńA z sms spoko. Grunt, że w końcu przeczytałaś :)
Pozdrawiam!